sobota, 19 maja 2012

Louis;P

Dwa tygodnie temu przeprowadziłaś się do Londynu.W końcu masz swój własny pokój.Jesteś tak szczęśliwa, że nie musisz dzielić pokoju z wredną siostrą, że codziennie przemeblowujesz swój własny już pokój.Nie wiesz jak będzie idealnie.Co chwile masz nowy pomysł na udekorowanie pomieszczenia.Tak też było w teń dzień.Włączyłaś piosenki One Direction i zaczęłaś przestawiać meble.Przy pracy świetnie się bawiłaś.Śpiewałaś.Tańczyłaś.Krzyczałaś.Przestawiłaś już szafkę nocną, komodę, łóżko z większym trudem.Miałaś zabrać się za szafę.Nie miałaś na tyle siły, aby ją przesunąć.Próbujesz w dwojaki sposób.Ani drgnie.Prace przerwała ci mama.
M:Córcia, ktoś do ciebie przyszedł.
Zdziwiłaś się, bo mieszkasz tu od niedawna i nie znasz jeszcze nikogo.
T:Kto to?
M:Zawołać go do ciebie?
T:Taaak-powiedziałaś niepewnie
Zdążyłaś się tylko obrócić, a usłyszałaś męski głos.
Ch:Chyba masz problem z szafą. Mogę ci  pomóc?
Byłaś tak zaskoczona, że nie odpowiedziałaś.Poprostu zamarłaś.Stałaś jak kamień.W tle słychać było piosenke One Direction a przed tobą stał Louis Tomlinson.Lou widząc twoje zachowanie zaczął się śmiać.Ty dalej stałaś bez ruchu nic nie mówiąc.Podszedł do ciebie i powiedział.
L:Ej [T.I] obudź się!-potrząsnął tobą dalej się śmiejąc
Najwyraźniej to pomogło.W końcu mogłaś wydusić jakieś słowo.
T:Co ty robisz w moim pokoju?
L:Przyszedłem żeby Ci pomóc.
T:Co?Ale jak?Gdzie?Skąd?
L:Stąd-pokazał na okno
Twoim widokiem był inny dom, a dokładniej okno.
L:Codziennie spędzam tam godziny i obserwuje Cię.
Spojrzałaś na niego pytająco.
T:Czyli mnie poglądasz?-zgodził się z tobą-Ale ja też dużo czasu spędzam w oknie i nigdy Cię nie widziałam.
L:Bo chciałem, żebyś mnie nie widziała.Chowałem się.Oglądałem Cię z ukrycia.
T:Ale czemu?
L:Jak Cię pierwszy raz zobaczyłem, nie mogłem oderwać od ciebie wzroku.Tak świetnie wyglądałaś.Miałaś koszulkę w paski, śpiewałaś nasze piosenki i jeszcze podjadałaś marchewki.
T:Haha..twoje znaki rozpoznawcze.
L:Tak też było następnego dnia.Znowu obracałaś pokój do góry nogami.
T:Minęło dwa tygodnie.Nie znudziło Ci się to?-zaśmiałaś się
L:A czy może znudzić się patrzenie na wschód słońca?
Objął cię w talii, a ty zbliżyłaś się do niego.Chciał cię pocałować, ale ty odsunęłaś się.
T:To co? Pomożesz mi?
L:Oczywiście-powiedział trochę zawiedziony
Wzieliście się do pracy.Razem śpiewaliście piosenki.Było naprawdę zabawnie.Louis ciągle cie rośmieszał.Płakałaś ze śmiechu.Gdy skończyliście robotę.
T:Dziękuje Ci za pomoc, oraz za to, ze dzięki tobie uśmiech na twarzy nie ustępował.
L:Haha...było zabawnie.
T:Tak to prawda.
Znów zaczęliście się śmiać.Na pożegnanie przytuliłaś go.
Louis wyszedł, a ty przestawiałaś jeszcze swoje małe rzeczy.Co chwile przechodziłaś obok okna.Usłyszałaś głos.Podeszłaś pod okno.
L:Już wystarczy.Wszystko jest na swoim miejscu-powiedział uśmiechnięty Lou ze swojego okna
T:To już ostatnie poprawki.
Siedzieliście tak w oknie około 20 minut.Co chwile śmialiście się.
T:Wiesz..a może wyjdziemy do kina?Chciałabym Ci podziękować za dzisiaj.
L:Znam inne podziękowania.
T:Jakie?-zapytałaś śmiejąc się
L:Na przykład całus.
T:Nie wolisz kina?-spuścił głowe w dół-No to trudno myślałam, że ten wieczór spędzimy tylko we dwoje.Tak wiesz romantycznie.Ale skoro nie chcesz.
L:Zmieniłem zdanie! Za pół godziny będę pod twoim domem.
T:Zdążysz, przecież masz tak daleko-zaczeliście się śmiać-To do zobaczenia za chwile.
Za równe 30 minut zadzwonił dzwonek.Ten wieczór był idealny, chociaż ciągle zaczepiały was fanki.Nie przeszkadzało ci to, przecież ty też jesteś fanką i tak samo zachowałabyś się gdybyś go spotkała.
Jesteście z Lou najlepszymi przyjaciółmi.W ciągu ostatnich dni chłopak zachowuje się inaczej.Jest zdenerwowany.Nie śmieje się tak często.Raz gdy rozmawialiście przez okno zapytałaś.
T:Lou, co się dzieje?Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowujesz.
L:Tak jakoś.
T:Przestań.Przecież wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć.
Louis odszedł od okna.Wołałaś go, ale nie pojawił się.Ktoś zapukał do drzwi,.Pobiegłaś otworzyć.To był Lou.
T:Co ty wyprawiasz?
L:Chcę Ci coś powiedzieć, ale boję się odrzucenia.
T:Co?
L:Kocham Cię!-uśmiechnęłaś się-Tak kocham Cię!
T:Ja ciebie też!
Rzuciliście się sobie w ramiona.Całowaliście się bardzo namiętnie.Ten wieczór wspominasz jako najlepszy w twoim życiu.

2 komentarze:

  1. Pięknie aż się popłakałam:) Genialnie piszesz i nie moge doczekać się nexta :*

    OdpowiedzUsuń