czwartek, 2 kwietnia 2015

Lou :D

Imagina dla: @MartynaaWampirr

Męczący dzień odbił się nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Myśl, że wracając do domu ponownie muszę usiądź do książek i zakuwać do później nocy sprawiał, że jak tylko się dało odciągałam drogę powrotną. Dlatego zahaczyłam o niewielką, słodko wyglądającą kawiarenkę na roku mojej ulicy. Zamówiłam ulubiona kawę siedząc w kącie skupiając się na zatłoczonej drodze. Parę minut po 15 było godziną szczytu. Każdy chciał wreszcie znaleźć się w zakątku swojego domu i odpocząć, zupełne przeciwieństwo mnie. Wzory chemiczne bo to z nimi miałam największe problemy mieszały się w mojej głowie. Nie potrafiłam o tym zapomnieć do póki nie zobaczyłam dwóch chłopaków i dziewczynę siedząc naprzeciwko mnie. Blondynka zdecydowanie była załamana. Skrzyżowane dłonie na stole a o nie oparta głową. Chłopcy patrzyli na siebie niepewnie, podczas gdy jeden bawił się solniczką. Jego dłuższe włosy idealnie postawione były do góry a kości policzkowe mocno zarysowane.Kiedy przewrócił małe naczynie z solą w środku zaczął.
-Opowiem Ci kawał, chcesz?-zapytał entuzjastycznie ale nawet nie drgnęła
'Nauczyciel na chemii omawia doświadczenie:
- A teraz patrzcie jak ten niebieski płyn zazieleni się na czerwono'
Prychnęłam bo to tak idealnie opisywało moja sytuacje.Dokładnie tak czułam się na zajęciach z chemii. Kompletnie nic nie ogarniałam. Chłopak zaczął się śmiać, ale uświadamiając sobie, że to nie swoją koleżankę rozśmieszył zmierzył mnie wzorkiem. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały zmieszałam się uciszając w jednej chwili. Biorąc ostatni łyk wyszłam z pomieszczenia.


*

Z grymasem usiadłam na tym samym miejscu co wczoraj. Zdałam pieprzoną chemie, ale teraz matematyka stawiała mi opór. Nienawidzę tych sprawdzianów.Doprowadzają mnie na skraj wycieńczenia.
Oparłam głowę o przedramiona, zamykając oczy, oddychając głęboko chciałam zapomnieć o wszystkim.Wyciągnęłam dłoń aby chwycić kawę, ale dopiero wtedy uświadomiłam sobie że nic nie zamówiłam. Mając już wstać kelnerka zmaterializowała się obok mnie stawiając kubek kofeiny.Zmarszczyłam czoło widząc nazwę którą lubię najbardziej.
Okej..może jestem tu często ale nie az tak aby zapamiętać co kupuje.
Zdziwiłam się jeszcze bardziej zauważając jak kładzie niewielka karteczkę obok papierowego brązowego kubka. 
-Wszystko jest zapłacone-dodała z zbyt szerokim uśmiechem
Skrzywiłam się na jej dla mnie zbyt wielką uprzejmość wiec zanim popiłam kofeinę rozłożyłam papierek.
'Wiem, że je uwielbiasz :)
Przychodzi chemik do apteki:
- Poproszę opakowanie kwasu acetylowosalicylowego
- Chodzi panu o aspirynę – pyta zdezorientowana farmaceutka
- O,o...! Zawsze zapominam tę głupią nazwę! 
Zakrywam oczy ręką jakby tez żart był najbardziej żenującym jakim słyszałam, ale nic nie poradzę, ze się śmieje. Rozglądam się wokół z uśmiechem nie zauważając nikogo godnego uwagi, jedynie kelnerkę przygladająca mi się z słodkim rozbawieniem.Spoglądam jeszcze raz na kartkę próbując opanować śmiech, jednak nie potrafię. Te kilka słów poprawia mi humor mogąc zapomnieć o ciążących problemach. Mocno ostry charakter pisma zapisuje mi się w głowie i kiedy mam podejść do kobiety pytając kto zostawił ta malutką rzecz podnoszę wzrok a przez szybę napotykam widzianego wczoraj chłopaka. W rekach trzyma piłkę do nogi, zielona bluza i dresy otulają jego ciało a uśmiech promienieje na twarzy. Salutuje mi uśmiechając się i odchodzi.Podążam za nim wzorkiem, ale już znika za rogiem.
Śmieje się sama do siebie uświadamiając, że w ogóle mnie pamięta. Zatracam się w krótkim kawale dopóki nie kończę napoju. Chowam karteczkę do tylnej kieszeni dziękując za obsługę i wychodzę. 
Przypominam sobie jego wzrok, ten uśmiech którym mnie dzisiaj obdarzył i jeszcze to, ze zauważył jaki typ kawy piję. To słodkie-ponownie uśmiecham się do siebie i pewnie wyglądam jak głupia ale nie dbam o to. Pierwszy raz od dłuższego czasu odcinam się od szkoły i nie martwię się kolejnym dniem w tej chwili.
Ale trzeba wrócić do rzeczywistości. Dom. Nauka. Skupienie.
Kolejny dzień i znowu mi sprzyja kiedy zaliczam sprawdzian i nie myśląc otwieram drzwi znanej mi kawiarenki.Przebiegam wzorkiem niewielkie pomieszczenie widząc chłopaka z szerokim uśmiechem kiedy nasze spojrzenia się spotykają.Lekko speszona opuszczam wzrok uśmiechając się nieśmiało. Podchodząc do kasy ulubiony napój już stoi przede mną a kiedy marszczę czoło kobieta uśmiecha się wskazując brodą na chłopaka zajmującego moje wczorajsze miejsce. Odwracam się tylko po to aby zobaczyć, że ciągle mi się przygląda.Dzisiaj ubrany jest w czarne jeansy i w tym samym kolorze zwykły podkoszulek. Tatuaże zdobią jego przedramię w ogóle nie zgrywając się z tym słodkim uśmiechem którym mnie obdarowywuje.Odwraca wzrok kierując rękę do kieszeni jak się okazuje po telefon. Odczytuje sms'a i zaczyna na niego odpisywać i właśnie ta chwila wydaje mi się odpowiednia żeby podejść, ale kiedy mam to zrobić słyszę charakterystyczny kaszel więc szybko się odwracam.
-Lubi ją-mówi kelnerka przesuwając kawę latte bliżej mnie po blacie
Uśmiecham się do niej szeroko zbierając odwagę. Chwytam kubek  i kiedy podchodzę do stolika podnosi oczy ku górze. Przez chwile widnieje w nich jakby zdziwienie, że zdecydowałam się podejść, ale kilka sekund później uśmiecha się zadowolony odkładając małe urządzenie.
-Powinnam ci się odwdzięczyć-mówię zbyt cicho, mój głos się łamie pod koniec słowa 
-Nie musisz-odpowiada i na chwile zapominam się słysząc jego głos
Jest niski i nie jestem pewna czy ma tak cały czas czy jest to powodem długiego milczenia-ale nie ważne.
-Muszę, dziękuje-mówię zbyt szybko a strach oblewa mnie całą kiedy zapada niezręczna cisza
Chłopak zabiera kawę i popija ją niepewnie.Nie wiemy co powiedzieć. Ta sytuacja staje się dziwna dlatego z czerwonymi policzkami obracam się na piecie a moim celem stają się drzwi.
-Ej czekaj!-słyszę za sobą kiedy chwytam klamkę i kiedy obracam się widzę jak chłopak niezdarnie potyka się upadając na podłogę
Każda para oczu wraz z moimi obserwujemy jak szybko się podnosi, a śmiech w jednej chwili wypełnia pomieszczenie. Zakrywam usta dłonią aby nie wyglądało to na niegrzeczne. próbując się powstrzymać upadek chłopaka ciągle stoi przed moimi oczami.
-Tak?-powstrzymuje śmiech, ale uśmiech nie potrafi zejść z mojej twarzy
-Może wiesz..-zaczyna stając blisko..zbyt blisko-Może jutro przejdziemy się do kina?-pyta teraz dużo pewniej a ja pomimo tego wypadku przed chwila poważnieje
Koduje sobie jego słowa próbując je rozgryźć? Czy ona zaprasza mnie na randkę?
Przełykam ślinę widząc jak chłopak się niecierpliwi. 
-Tak, pewnie-odpowiadam spokojnie grając to w stu procentach-O 20?-pytam
-Spotkajmy się pod ta kawiarenką-potwierdzam kiwnięciem głowy i szybko wychodzę
Kiedy mijam róg i mając pewność, że nikt mnie nie widzi podskakuje do góry krzycząc 'tak' śmiejąc się do tego wniebogłosy.
-Do jutra-słyszę rozbawiony głos chłopaka 
Rumieniec od razu oblewa moja twarz, spuszczam głowę i idę do domu uśmiechając się pod nosem i przypominając sobie upadek chłopaka.
Jutro będzie idealnie.