Strony

czwartek, 26 grudnia 2013

Harry +18

CZYTACIE NA SWOJĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ !!

Imagine dla: Pamelaaa

-Dawaj, dawaj, dawaj!-krzyki rozbrzmiewają wokół mnie zagrzewając tylko do pracy
Muzyka brzęczy w uszach zagłuszając cały tłum mnie otaczający. Zimny kieliszek wódki mrozi moje palce, kiedy drugie trzymają rękę koleżanki.Jej roztrzęsione ciało tylko piętnuję czekając na mój ruch. Palące spojrzenia przeszywają mnie na wskroś pragnąc zobaczyć mnie połykającą ciecz piąty raz z rzędu. Alkohol buzuje w moich żyłach dodając odwagi, choć wiem, że to juz za dużo nie mogę przestać, a ci ludzi, z których znam tylko połowę podgrzewają atmosferę.Biorę głęboki wdech przebiegając wzorkiem po wszystkich podekscytowanych ludzi, zatrzymując się na chwilę na chłopaku który jest dla mnie zagadką, Harry.
Zdefiniujmy go..poznałam go 5 dni temu. Tak..nie znam faceta, ale jest cholernie dziwny, ale zarazem seksowny,dziwne połączenie.Nienawidzę go od pierwszego spotkania kiedy wyśmiał mnie spotykając właśnie na tej imprezie. Odkryłam ja właśnie 5 dni temu i mogę przyznać, ze przychodzą tu prawie te same osoby. Jeszcze nie spotkałam kogoś nowego, a mnie wprowadziła tutaj koleżanka. Wracając do chłopaka, wyśmiał mnie..w sumie to nie wiem za co. Za każdym razem to robi kiedy tylko spotkamy się wzrokiem.
Ale tym razem..obrzydzenie nie wypełniało jego oczu. Podziw? Zadowolenie? Nie cierpliwość..nie wiem, ale jako jedyny nie krzyczał..czekał. Czekał aż wódka przepali mi przełyk.Uśmiechnęłam się tryumfalnie aby w końcu pokazać, że jestem taka sama jak on..lubię się zabawić, wypić i to wszystko. Zamknęłam oczy wypijając szybkim ruchem parę kropli coli, zagłuszając tym samym gorzki smak oraz oklaski zbierające się  tuż nad moich ruchem. Podziw ludzi przyprawił mnie o uśmiech, a zbyt szybkie wypicie zakręciło na chwilę widzianym obrazem.Oddech na chwilę przyspieszył paląc żołądek. Usiadłam  od razu czując czyjeś ręce na ramionach. Ich delikatność od razu podpowiedziała mi kto to jest.
-Musisz chwilę odpocząć-głos przyjaciółki odbił się echem w mojej głowie kiedy zaczęła mnie podnosić
Nie miałam siły się jej sprzeciwstawiać, a nawet gdybym ją miała wiem doskonale, że ma rację. Świat na chwilę stal się ciemnością,a kiedy ponownie go zobaczyłam szczegóły w ogólnie nie były widoczne. Powieki były ciężkie, a chęć wypicie kolejnego kieliszka wzrastała z każdą sekundą. Przeklęłam pod nosem kiedy moje ciało lekko się zakołysało, ale zaraz ponownie oplotły mnie ramiona, ale tym razem były one znacznie mocniejsze.Ciepłe powietrze odbiło się od mojego ciała i mogłam zgadywać, ze znajduję się juz w domu. Tańczące pary migały mi w oczach kiedy schody przyswarzały mi lekkich kłopotów. Muzyka zaczynała stopniowo ucichać a trzaśnięcie drzwiami przywróciło mnie na chwile do rzeczywistości. Ciemność zaczęła podwyższać tętno, a strach ogarnął całe ciało.Nie było nikogo. Tylko ja i ciemność. Przy najmniej tak mi się zdawało..dopóki mała lampka nie oświetliła pokoju małą drugą światła. I wtedy zobaczyłam jego..Harry.
O kurwa.
Poruszał się wolno, płynie z łózka w stronę okna.Jego postawa zaczęła mnie przerażać kiedy w pokoju oprócz otumionej muzyki można było usłyszeć wystraszony mój oddech. Spojrzał przez okno jak się domyślam na bawiących się tam ludzi. Ręce schowane miał w kieszeniach, a szczęka mocno zaciśnięta co od razu wyobraziło mi najgorsze scenariusze. Po co w ogóle on mnie tu przyprowadził? Czemu się nie odzywa? O nie..pewnie chce mi wygarnąć za wszystko. Chce żebym się wynosiła. To jego dom? Zaraz..przecież to Ally mnie prowadziła.
-Podejdź tutaj-jego niski głos spokojnie zagłuszał muzykę
Niepewnie zrobiłam krok w przód bojąc się, że nogi za chwilę odmówią mi posłuszeństwa ze strachu. Jeszcze przed chwilą nie potrafiłam utrzymać się na nogach a teraz sama się poruszam? To on mnie przestraszył! W razie czego..stanęłam blisko ściany tym samym oddalając się od niego jakieś 3 metry. Musiał nie dużo wypić, ze tak dobrze się trzyma.
-Jeszcze przed chwila tam wypiłaś jakieś pół butelki czystej-wskazał wspomniane miejsce, a mi od razu zaschło w gardle
Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, dlatego postanowiłam siedzieć cicho choć pytania błądziły po całej głowie. Powoli spojrzałam w jego stronę kiedy on tępo wpatrywał się w tłum. Biała koszulka idealnie opinała jego mięśnie przebijając lekko czarne wzorki. Myślę, ze ma tatuaże. Sama myśl o nich rozbudziła gorącą falę. Zanim się spostrzegłam przygryzałam wnętrze policzka próbując nie myśleć jaki jest seksowny.Przyznaję..kiedy pierwszy raz go zobaczyłam pomyślałam, ze fajnie byłoby mieć go tylko dla siebie dopóki mnie nie wyśmiał.
Kurwa.
Przyłapał mnie na gapieniu się na niego kiedy niespodziewane obrócił głowę.Nie mogłam dostrzec koloru jego oczu, ale po raz drugi nie  były przepełnione obrzydzeniem ale pożądaniem? Nie..na pewno nie. Ale przyjemnie było patrzeć w odbijające się w nich światło. Policzki zaczęły mnie palić i już miałam odwrócić wzrok kiedy moje ciało zostało szarpnięte i przygnieżdżone do ściany. Duże dłonie chłopaka były tuż obok mojej głowy, a ja poczułam, w jednej chwili, że cały alkohol wyparował.
-Podobało mi się-odezwał się skanując moje oczy
Oddech nagle zaczął przyspieszać, serce waliło jak oszalałe, a usta były suche, ale tym razem nie ze strachu a z ... podniecenia.Zaraz co? Jego zapach od razu przedostał się do nozdrza przejmując ciało. Chciałam się od niego oddalić, ale robiąc mały krok zderzyłam się ze ściną. Rozbawienie przebiegło przez jego twarz w niewielkim uśmiechu.
-Dzięki?-w końcu się odezwałam
Zaraz co zrobiłam?
-Kurwa-przeklnęłam po raz kolejny nie zdając sobie sprawy, że to usłyszy
-Wyrażaj się-ostrzegł ostro ale przyjaźnie-Jesteś w moim pokoju-oblizał swoje usta zerkając na moje
Jego klatka zaczęła unosić się szybkiej niż przedtem. Chwycił mój podbródek, a jego delikatny dotyk od razu uderzył w podbrzusze. Zacisnęłam nogi ale zatrzymały się na jego kolanie pomiędzy nimi.
Cholera.
Dołeczki ukazujące się w jego policzku wraz z szerokim uśmiechu upewniły mnie że dokładnie wie jak na mnie działa.Przejechałam językiem po wolnej wardze choć trochę je nawilżając. Chce żeby mnie pocałował. Teraz. Już. Czyta mi w myślach skurwiel. Zanim się opamiętałam oderwał swoje pełne usta od moich a ja dopiero wtedy zaczęłam czuć jego smak.Sposób w jaki chciał penetrować moje usta swoim językiem a ja mu na to nie pozwoliłam.
-Tylko nie mów mi, że tego nie chcesz-przeszył mnie wzorkiem.
Chce, chce! Krzyczała mi podświadomość, ale zanim dostała się do rozumu pokręciłam przecząco głową.
Zaśmiał się szydersko pewnym ruchem rozchylając moje nogi.
-Czyli chcesz mi powiedzieć-przedłużył zjeżdżając ręką po szczęce do szyi-Że twój oddech nie przyspieszył na mój dotyk-kurwa!-Ani, że twoje serce nie wali jak oszalałe-Cholera! dobry jest!-I że te piękne, pełne usta ani trochę nie są suche?-przejechał po nich kciukiem a mój oddech od razu przyspieszył swoje działanie-Chcesz się czegoś napić?-wypalił kiedy się nie odezwałam.
-Tak-zajęczałam.
Szybko się oddalił a ja w końcu mogłam wziąć parę głębokich oddechów.Musze stąd wyjść bo inaczej nie dam rady. Już miałam to zrobić kiedy jego piękny uśmiech znalazł się tuz obok mnie od razu dostawiając do ściny. Chwyciłam kubek który mi wystawił, od razu kierując go do ust. Skrzywiłam się mocno czując, że to wódka.
-Co to kurwa jest?-nie odpowiedział za to mocno przywarł ustami do moich
Wódka i smak jego ust zaczęły się mieszać kiedy odwzajemniłam jego bliskość jednak pozostawiłam jego język tylko po jego stronie.Duże jego dłonie zaczęły się zniżać przez talię aż do pośladków które zdecydowanie ścisnął tym samym zmuszając mnie do zaczerpnięcia oddechu. Zrobił to specjalnie wślizgując swój język.Objęłam jego kark rozkoszując się ciepłem jego ciała.Ściągnęłam bandamę którą miał na włosach wtapiając w nie swoje palce. Zajęczał z przyjemności a ja tylko uśmiechnęłam się przez pocałunek. Policzki stały się czerwone co pewnie było powodem alkoholu który przed chwila wypiłam. Skierował ręce niżej ujmując uda a tym samym bez problemu mnie podnosząc. idealnie oplotłam nogi wokół jego pasa co równało się z gardłowym jego jęknięciem.Podniosłam na chwile biodra a później je opuściłam czując coraz większe wybrzuszenie na spodniach. Pogłębiłam pocałunek, ale on się odsunął.
-Kurwa...wreszcie-spojrzał mi w oczu a jego oddech był urywany i dopiero wtedy zauważyłam, że jest całkowicie trzeźwy, nie wypił ani kropli..a to znaczy, że cały czas mnie pragnął?
Gorące usta przyłożył do szyi. Pod tego wpływem zamknęłam oczu jęcząc cicho kiedy językiem kreślił ścieżki tuż do ucha.
-Wreszcie mam Cię dla siebie-wyszeptał wracając do pocałunków kierując nas w stronę wielkiego łóżka
Nie sądziłam, że potrafię szybciej oddychać dopóki nie położył mnie na pościeli całując drugą stronę szyi.
-Jesteś taka seksowna [T.I]-wydyszał w moje usta
Oddalił się na chwilę z szybkością światła ściągając koszulkę i wracając do pocałunków. Dziękowałam wódce, która zaczęła krążyć w moich żyłach, bo gdyby nie ona nie odważyłabym się ruszyć, tym samym przenosząc siebie na górę i dezorientując chłopaka. Zmrużyłam oczy widząc szeroki uśmiech chłopaka.
-Kocham kiedy to robisz-przygryzłam wargę próbując choć trochę uspokoić serce
-Czy ty chcesz mi powiedzieć, ze cały czas przez wszystkie imprezy mnie obserwujesz?-chciałam się upewnić
-Może-zacisnął dłonie na moich biodrach,powodując u mnie mocniejszy wdech
Przywarłam do niego ustami poprzednio szybko ściągając koszulkę. Widząc jego rozszerzone źrenice kiedy przejechał wzrokiem po mojej klatce piersiowej tylko rozgrzał atmosferę.
-Cholera..taka idealna-zamruczał do ucha ponownie przewracając nas do poprzedniej pozycji
szybko odnalazł drogę do moich piersi składając na niej soczyste pocałunki. Podniecenie domagało się czegoś innego-Nawet nie wiesz jak bardzo cię teraz pragnę.
Jego słowa odbiły piętno na dolnej części brzucha ciągnąc ręce do guzika jego spodni.Uśmiechnęłam się przez pocałunek kiedy z jego pomogą spodnie nie były już naszym problemem.Tak samo jak stanik, który zajął mu tylko chwilę.Objęłam jego twarz w dłonie i dopiero wtedy zobaczyłam piękny kolor oczu. Zastygłam na chwilę zagłębiając się w ich kolorze.
-Coś nie tak?-zapytał zmartwiony z wyraźnym strachem ,że chce się wycofać
-Wręcz przeciwnie-wyszeptałam szybko obracając nas tak, aby ściągnięcie bokserek nie było problemem
-Nawet nie wiesz ile razy wyobrażałem sobie ciebie wokół mnie-powiedział szybko zanim zbliżyłam usta do jego męskości
Słysząc jego przyspieszony oddech, ciche jęki kiedy otaczałam jego czuły narząd trzymały mnie przy rzeczywistości. Czy ja na serio robię to z Harry'm, który jeszcze parę godzin temu mnie wyśmiewał? Rozkosz rozchodząca się po moim ciele piętnowała pod przekleństwami Harry'ego mieszającego się z moim imieniem
-Przestań!-wysyczał przez zęby
Wstałam szybko zdezorientowana i przestraszona kiedy jego oddech stał się głośniejszy a oczy były zamknięte. Błagam..nie chce przestawać! Chce poczuć go w sobie.
-Przepraszam-wyszeptałam kiedy tylko jego powieki się podniosły a oczy biły łagodnością
Strach przeszedł po kręgosłupie.Mierzył mnie wzorkiem próbując zwolnić tempo swojego serca.
-Za co?-zapytał szczęśliwy i zanim się spostrzegłam leżałam pod jego ciałem bez możliwości jakiegokolwiek ruchu-Wiedziałem, że będziesz dobra, ale kurwa żeby aż tak. Po prostu chce dojść..-zatrzymał się kierując swoją rękę między naszymi ciałami-Tutaj-szybko wśliznął palce za majki dotykając łechtaczki
Zaczerpnęłam powietrza zamykając oczy rozkoszując się jego mocnymi ale jakże delikatnymi ruchami.
-Proszę-zajęczałam wyginając swoje ciało w łuk, zastygł w jednej chwili z ustami tuż nad moimi
-O co prosisz?-podniósł brew..kurde..a myślałam, ze już bardziej seksownie nie może wyglądać
-Harry-wyszeptałam chwytając jego szyi i łącząc nas w pełnym namiętności pocałunku
-Ja też o tym marzę-wyszeptał bez problemu usadawiając się okrakiem pomiędzy moimi udami-Tak długo na to czekałem.
Zanim zaczęłam cieszyć się jego słowami wypełnił mnie całą pewnym siebie ruchem. Stłumił mój jęk głębokim pocałunkiem, który nie przestawał poruszając biodrami.Jęki nas otaczające potrafiły przebić muzykę, która dopiero teraz została przeze mnie usłyszana. Tak bardzo byłam zajęta Harry'm, ze zapomniałam o imprezie.Nasze imiona wypływające z ust wypełniły pokój a szybka przyjemna fala zaczęła brać nade mną kontrolę.Ciepły oddech Styles'a zatrzymujący się na szyi podniecał mnie jeszcze bardziej.
-Harry!-krzyknęłam kiedy nogi zaczęły mi drżeć a ciało w jednej chwili rozluźniło wszystkie mięśnie
Zmęczony opadł na moje ciało łapiąc powietrze. Serce wciąż waliło jak oszalałe, a ja zamykając oczy nie potrafiłam wymazać obrazu twarzy Harry'ego kiedy dochodząc wyszeptywał moje imię.
-Zdecydowanie muszę podziękować Ally że Cię tutaj przyprowadziła-zaśmiał się składając po raz kolejny delikatny pocałunek na moich ustach.

Tak wiem..trochę długi, ale ten pomysł już dość długo chodził mi po głowie :D
 i kurde..ja tez bardzo lubię takie typu imagine,ale za cholerę dziwnie mi jest takie pisać
wiedząc dobrze że nie umiem dokładnie przekazać tych odczuć..
wiec no..takie wam musi wystarczyć :D
Kocham Was <3 
-Jannet ;)

środa, 25 grudnia 2013

Niall ;)

Życzę Wam wszystkiego najlepszego, zdrowia szczęścia, spotkania idola i spełnienia marzeń. Oczywiście dużo prezentów :D i udanego Sylwka i po prostu wszystkiego co sobie życzycie. Kochamy Was <3 Hdyby nie Wy, nie byłoby nas tutaj.

Imagine dla: Izaaaa12


-Niall, no schodź już!- krzyknęłam, ale i tak bez skutku.
Czasami się zastanawiam, jakim cudem już tyle z nim wytrzymałam. Przyjaźnimy się odkąd tylko pamiętam. Razem wychowaliśmy się w tym małym miasteczku, jakim jest Mullingar. Nasze mamy znają się od czasu gdy same chodziły do szkoły i to dzięki nim poznałam się z chłopakiem. Kiedy moi rodzice się rozwiedli, wyjechałam z tatą do Polski. Nie wiem dlaczego wybrał akurat to miejsce, w sumie to zawsze mnie to zastanawiało. Strasznie nie chciałam tam wyjeżdżać, ale nie miałam wyboru, moja mama nie byłaby w stanie minie utrzymać. Podczas mojego pobytu za granicą, moje kontakty z Irlandczykiem się pogorszyły, ale wciąż je utrzymywaliśmy. Było mi ciężko, przyzwyczaiłam się do niego, no ale co mogłam zrobić skoro miałam 10 lat?
W końcu, po 6 latach moja mama znalazła sobie dobrze płatną pracę i mogłam wrócić do Irlandii. Tak więc 3 miesiące temu przyleciałam pierwszym samolotem jaki był. To co zobaczyłam na lotnisku strasznie mnie zdziwiło, to sam Niall przyjechał mnie odebrać. Nasze relacje znów się poprawiły i każdy dzień zaczęliśmy spędzać razem.
W Millingar spadło więcej śniegu niż zwykle, postanowiłam to wykorzystać. W Polsce śnieg w zimie to codzienność, więc się przyzwyczaiłam, niestety blondynek boi się zimna. Teraz czekam na niego już pół godziny aż się ubierze.
-Niall ile się można ubierać? - zawołałam.
-No już idę.
Jego już? Kolejne 5 minut czekania. Usiadłam sobie spokojnie i ściągnęłam swoją kurtkę, bo chyba bym się ugotowała. Niall bardzo zmienił się odkąd mnie nie było. Bardzo wyprzystojniał, to na pewno. Wydoroślał, ale wciąż potrafi zachowywać się jak dawniej. Jak on to robi? No i na sto procent w końcu mnie przerósł.
Zszedł na dół. Popatrzyłam na niego, był tak grubo ubrany, że musiałam wybuchnąć śmiechem.
-Ja tak z tobą nie wychodzę.
-Ale dlaczego?- zdziwił się.
-Nie za zimno ci?
-Ha ha ha. - powiedział sarkastycznie.
Wyszliśmy przed dom i od razu dostał śnieżką. Hmm... Ciekawe od kogo? Zaśmiałam się, ponieważ spadła mu czapka, ups. Podnosił ją powoli, jakby bał się kolejnego strzału.
-Mogłem się przez ciebie rozchorować. -oburzył się.
-Ojej, przepraszam.- podeszłam blisko i przytuliłam go najmocniej jak umiałam -Cieplej?
-Tak, o wiele lepiej.
Uśmiechnęłam się. Nie wiem czemu, od razu poczułam się milej. Zrobiło mi się cieplej i rozgrzało mnie od środka. Ostatnio w jego towarzystwie czuję się zupełnie inaczej niż kiedyś. Bezpieczniej? Lepiej? Po prostu idealnie. Postanowiliśmy ulepić bałwana. Może i byłam parę razy w śniegu, w końcu on jest silniejszy. Może i oberwałam parę razy śnieżką, ale było warto, ponieważ ulepiliśmy rodzinkę bałwanów.
Zrobiło się ciemno i zimno wróciliśmy do domu i razem z herbatą usiedliśmy na kanapie, podziwiając nasze arcydzieło.
-Też chciałbym mieć kiedyś taką rodzinę, jak ten bałwanek. -posmutniał.
-Nie martw się, jeszcze znajdziesz sobie kogoś z kim spędzisz resztę życia. -uśmiechnęłam się.
-Wiesz... -zawiesił się -bo to z tobą chcę spędzić resztę życia. - odwrócił się.
Na nic nie zwracałam uwagi, w końcu na taki moment czekałam pół swojego życia. Chwyciłam jego głowę w moje ręce i pocałowałam go. Chyba mu się spodobało. Właśnie dla takich chwil warto żyć. "Istnieje na świecie tylko jeden człowiek, którego na prawdę pokochasz. Reszta to tylko życiowe błędy i zauroczenia".



Bardzo lubię to zdjęcie <3
No więc 5 dni chciałam napisać coś świątecznego.
Ale brak pomysłu, dlatego nic nie dodawałam.
Wciąż nie świąteczny, ale coś pasowało dodać :)


wtorek, 24 grudnia 2013

Świętaaaa!

Nie będę przedłużać, ale chciałabym życzyć Wam wesołych, spokojnych, radosnych świat. Mnóstwa prezentów, aby w końcu marzenia się spełniły. Aby idol nie tylko was zauważył, ale żebyś w końcu ich przytulili i co lepsze..pocałowali :D haha..na serio kocham Was bardzo, mam nadzieję, ze z przyjemnością spędzicie ten świąteczny czas tak samo jak sylwestra. Mam nadzieję, że będziecie mocno imprezować..ale z umiarem bo się o was martwię :D Niech następny rok będzie jeszcze lepszy od tego. Kocham Was i i jeszcze raz WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE! <3

Mam nadzieję, że znajdziecie takiego Harolda pod choinką xD


-Jannet <3 

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Niall cz.3

Tak jak prosiłyście cz. 3 Nialla.

Nie opuszczę Nialla choćby na jeden krok. On musi przeżyć, przecież ja go kocham. Szkoda tylko, że takie rzeczy uświadamiam sobie, podczas gdy on umiera. Teraz gdy siedzę na tym korytarzu wszystkie wspomnienia siedzą w mojej głowie. Jak się poznaliśmy i jak pierwszy raz na mnie spojrzał, to jakbym weszła do ciepłego morza, w którym bym mogła siedzieć godzinami. Pamiętam jak patrzyliśmy na siebie i nie odrywaliśmy wzroku. Od pierwszego wejrzenia coś mnie w nim zafascynowało. Kiedy pierwszy raz mnie przytulił. Czułam się wtedy tak bezpiecznie, tak jak nigdy dotąd, poczułam jego perfumy i wiedziałam, że to ten zapach, który chciałabym czuć codziennie, budząc się u jego boku. To jest niewiarygodne, jak bardzo mi na nim zależy, pomimo to, że on nie czuje do mnie tego, co ja do niego. Czasami potrafię sobie usiąść nad naszymi wspólnymi zdjęciami i uśmiechać się do nich tak, jakbym już nigdy więcej miała go nie zobaczyć. Od dawna nie kochałam Trevora, ale bałam się od niego odejść, bałam się, że skrzywdzi moich bliskich i zrobił to, wiedział co na mnie działa. W takich chwilach jedyną osobą, na której zawsze mogłam polegać był mój blondynek, który leży cały blady za wielką szybą, popodpinany do wielu kabli, walczący o swoje życie. To wszystko moja wina, po co ja mu się sprzeciwiłam. Tyle razy mnie już wykorzystywał, że jeden raz w tą czy w tą pewnie by mi nie zaszkodził. Dlaczego akurat on musi za mnie cierpieć? Nie chciałam tego, poszłam tam, żeby poczuć się bezpiecznie. Nawet nie myślałam o tym co Niall może zrobić.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Ludzie patrzyli na mnie jak na chorą psychicznie. Mogę się założyć, że nigdy nie przechodzili przez to, przez co ja przechodzę teraz. Każdy popełnia błędy, niektóre lepsze, niektóre gorsze, ale dlaczego musimy płacić za nie stratą bliskich? Wiem, najgorsze w takich momentach jest użalanie się nad sobą, ale ja nie potrafię być silna. Fakt, że nie mogę teraz przy nim być, przytulić go albo chwycić za rękę już jest straszny, a co jeśli już go nie będzie? A może i już go nie ma?
Powoli brakowało mi oddechu, czułam jak moje powieki stają się coraz cięższe, po to, alby zaraz choć na chwilę pogrążyć się w śnie i przestać myśleć o tym co zaraz może się wydarzyć. Zasnęłam, nie wiem jak ale udało mi się. Śnił mi się koszmar, w którym Niall odszedł. Obudziłam się cała spocona i wystraszona. Trzęsłam się z nerwów. Przespałam kluczowy czas dla jego życia, to właśnie ta noc miała zadecydować czy jeszcze kiedykolwiek z nim porozmawiam, a ja sobie śpię. Było bardzo wcześnie, ale szpital, jako miejsce działające całą dobę, tętnił życiem. Szybko podbiegłam do lekarza i zapytałam co z Irlandczykiem. Nie chciał kłamać, jego stan był krytyczny, doktor powiedział, że szanse chłopaka są marne, w nocy nic się nie poprawiło. Jeśli tak dalej pójdzie chłopak od nas odejdzie.
-M.. mogę do niego wejść? - zapytałam z nadzieją, dławiąc się śliną.
-Tak, ale tylko na chwilę, jest bardzo słaby.
Lekarz widział w jakim jestem stanie. Był bardzo delikatny, ale wiedział, że nie jestem małym dzieckiem i musi być szczery. Ceniłam go za to.
Po cichu weszłam do sali. Nie chciałam, alby czasami coś się miało stać przez moje hałasowanie. Z bliska wyglądał jeszcze gorzej. Cały blady, posiniaczony, a aparatura podtrzymywała go przy życiu. Nie pewnie chwyciłam go za rękę i przytuliłam się do jego ciała. Ruszył nosem. Miałam wrażenie, jakby się obudził, ale potem znowu cisza, żadnego ruchu, nic. Najważniejszy dla niego był teraz spokój. Wstałam z krzesełka otworzyłam drzwi i ostatni raz spojrzałam na chłopaka. Otworzył oczy, a ja wciąż nie wierzyłam. Szybko podbiegłam do chłopaka i przytuliłam go jak najdelikatniej umiałam. Teraz zdezorientowanie, co robić, zostać przy chłopaku, czy pobiec po lekarza? A no tak, chcę jak najlepiej dla chłopaka i po 3 minutach wróciłam z lekarzem.
-Przepraszam Niall, to moja wina, to ja powinnam tu leżeć, a nie ty. -chwyciłam go za rękę.
-Proszę nie mów tak, co z nim? - mówił pomału i ostrożnie.
-Jest w więzieniu. -szybko go uspokoiłam.
-Widzisz czyli coś pomogło, teraz jesteś... - zaczął, ale ja przyłożyłam mu palec do ust.
-Ciii... Nie możesz się przemęczać. - uśmiechnęłam się.
Teraz Nialla czeka długa rehabilitacja, ale chłopak jest silny i pomimo bólu stara się jak może. Wydaje mi się, że jest idealnym przykładem jak zachować się w takiej sytuacji. Może robi to, abym się o niego tak nie martwiła, ale ja wiem, że da radę z tego wyjść. Jest najdzielniejszą osobą jaką kiedykolwiek poznałam.

Hej słoneczka <3
Przepraszam, że tak długo nic nie było.
Obiecuję, że się poprawię.
Ta część jest pisana dłużej, ale wyszła dłuższa.
Liczę na komentarze ;)

wtorek, 10 grudnia 2013

Nialler cz.2

Nialler cz.2 i najprawdopodobniej ostatnia

Imagine dla: Klaudia

Obudziłem się w szpitalu. Wszędzie kable, podpięte do mnie maszyny kilkanaście aparatur i potworny ból głowy. Co się stało? Próbowałem wytężyć umysł, jakieś prześwity pamięci, ale wciąż nic. Pomału otworzyłem oczy i poczułem jeszcze większe cierpienie. Zobaczyłem [T.I.], spała, tak słodko spała, że aż nie chciałem jej budzić. Pomimo snu mocno trzymała moją rękę. Ścisnąłem ją mocniej, chciałbym aby była ze mną do końca. Niechcący ja obudziłem. Spojrzała na mnie, chyba wyglądałem strasznie, bo nawet się nie uśmiechnęła. Chciałem się zobaczyć, próbowałem się podnieść, ale nie dałem rady.
-Niall spokojnie. Pójdę po lekarza. To wszystko wina Trevora i moja, przepraszam-pocałowała mnie w policzek.
Wyszła po lekarza, a ja zacząłem sobie wszystko przypominać. Szkoda tylko, że to ja miałem mu coś zrobić, a wyszło na odwrót. Dlaczego jestem takim dupkiem i nie potrafię jej pomóc? Przyszedł doktor, mój stan był ciężki, ale stabilny. Po za tym, że czuję się jak wrak człowieka, to chyba nic mi nie jest. Stałem się ciężarem. Jedyne czego terach chcę, to aby [T.I.] pojechała do domu i wypoczęła. Trevor jest aresztowany, nic jej nie grozi. Martwię się o nią. Wszystko mnie boli fizycznie i psychicznie. Słabnę, czuję jak zamykają mi się oczy.

~*~

Wbiegli lekarze, a ja słyszałam tylko pisk aparatury. Wyprosili mnie z sali. Co się dzieje? Nie, Niall nie może, on musi żyć. To wszystko wina teko skurwiela. Moje łzy lały się strumieniami, wszyscy na mnie patrzyli, a ja stałam na środku holu, oszołomiona. Wywieźli go, wzięli na sale operacyjną. Boże, dlaczego? Co on zrobił? To wszystko moja wina. Minęła godzina, dalej go operują, kolejna- znowu nic, 7 godzin operacji i wyszedł lekarz. Po mimo to, że byłam jak nieprzytomna podbiegłam i zapytałam co z Niallem.
-Nie będę kłamał, stan jest krytyczny. Wszystko zależy od dzisiejszej nocy.
Odszedł bez żadnego słowa więcej. Zostawił mnie tu i miał gdzieś to jak się teraz czuję...


Końcówkę niech każdy stworzy sam <3
Liczę na komentarze.
No i jeszcze nie było okazji...
Strasznie wam dziękuję za to że mnie tak miło przyjęłyście <3

piątek, 6 grudnia 2013

Zayn :D

6 grudnia, mikołajki. Prezent przygotowany, dom wysprzątany, teraz tylko czekać, aż zjawi się on, Zayn. Jesteśmy przyjaciółmi, najlepszymi, ale dla mnie znaczy więcej niż wszystko. Nie ma osoby, którą bym kochała jako osobę, z którą mam spędzić resztę życia, więc to Zayn daje mi szczęście.
W telewizorze nic nie ma, książki wszystkie przeczytane i jak tu czekać spokojnie, gdy ja jestem taka niecierpliwa. Chodzę sobie po pokoju w kółko i macham rękami, jakby to miało przyspieszyć czas. Dlaczego zawsze tak jest? Gdy chcemy przyspieszyć czas, on ciągnie się nieubłaganie, ale gdy chcemy trochę zwolnić, wszystko dzieje się tak jakby w jednej chwili.
Ktoś zapukał do drzwi i nagle jakby wszystko zwolniło. Podeszłam lekko do drzwi o od razu poczułam jego zapach.
-Zayn! -krzyknęłam.
Rzuciłam mu się na szyję. Czasami to mu się dziwie. Jak on ze mną wytrzymuje? On chyba ma mnie czasem dość. Wyciągnął zza siebie ogromnego pluszowego misia, on był niezwykły. Miał koszulkę z naszym wspólnym zdjęciem. Tak, chyba nigdy nie zabraknie mu pomysłów. On... On zawsze wymyśla coś tak ciekawego, a moje pomysły stają się już nudne i do przewidzenia. Tym razem nasze pomysły były trochę podobne. Pobiegłam na górę po mój prezent i wręczyłam go chłopakowi. Tak, miś z koszulką, która świeciła się jak lusterko. Nie ma za co Zayn. Ten błysk w jego oku, ta szczerość bijąca z jego uśmiechu, to Malik którego znam i kocham.
Usiedliśmy na kanapie i napawając się swoim towarzystwem włączyliśmy film. Takie chwile są najlepsze. Spędzone razem, bez zbędnych słów. Czego więcej chcieć?
-Takie chwile to najlepszy prezent jaki możesz mi dać - pocałował mnie w policzek.
Uśmiechnęłam się. I jak tu nie kochać świąt?


Krótki, bo miałam mało czasu.
Przepraszam :c
W niedziele druga część Nialla.
Kto chcę dedykację? :)

środa, 4 grudnia 2013

Niall cz.1

Imagine dla: Sarix <3


Znów ten potężny ból, piekący policzek i uciskający brzuch. Nienawidzę tego, nienawidzę go, Trevora. To dlaczego wciąż z nim jestem? A no tak, boję się od niego odejść, boję się, że wtedy mi coś zrobi i nie tylko mi, ale też moim bliskim. Nasz związek wydaje się taki kolorowy, ale gdy zostajemy sami wszystko przemienia się w jego zabawę, a moje cierpienie. Ila razy już mnie zgwałcił, ile razy uderzył, ile razy zwyzywał, ale i tak nikogo to nie obchodzi. Niall, jedyna osoba w której mam wsparcie, która wie co tak na prawdę się dzieje i mi w to wierzy. Szkoda tylko, że tak rzadko go widuję. To wszystko wina Trevora, gdyby nie on wszystko byłoby inne. Zero spotkań w przyjaciółkami, bo od razu myśli, że go zdradzam, zero wyjść do sklepu, bo od razu go zdradzam. Może i jest totalnym śmieciem, ale nigdy bym tego nie zrobiła, bo trochę godności jeszcze mam. Co ja mu takiego zrobiłam, że tak się na mnie wyżywa? Odpowiedź jest prosta. Nic, po prostu nie miał nad kim się znęcać i jego ofiarą zostałam ja. Gdy go poznałam był inny, czuły, opiekuńczy i wydawało się, że jestem dla niego wszystkim, Tak, jest niezłym aktorem.
-To teraz się zabawimy - wysyczał.
-Zostaw mnie! - rozpłakałam się.
Usłyszałam dzwonek jego telefonu. Dziękuję ci wybawco, choć nie wiem kim jesteś. Pobiegłam do drzwi i uciekłam. Miałam już w dupie to co on mi zrobi i tak już nie miałam nic do stracenia. Biegłam przed siebie ile sił w nogach i modliłam się, żeby tylko mnie nie dogonił. Dobiegłam do jego domu, do domu Nialla. Niepewnie zapukałam w drzwi, żeby po chwili ujrzeć jego twarz. Na nic nie czekał, przytulił mnie, tego potrzebowałam, w jego ramionach czułam się bezpiecznie i to nie było udawane, czułam w sercu tę jego szczerość bijącą z jego ciała. Zaprosił mnie do środka, usiadłam na kanapie i pomału, spokojnie opowiedziałam mu to co się wydarzyło.
-Zabiję skurwysyna! Zabiję go! - wstał i wybiegł z domu.
Może i Nialler jest spokojną osobą, ale nigdy nie daje za wygraną i jak już sobie postawi jakiś cel to za wszelką cenę musi go spełnić.

~*~

Nikt nie będzie krzywdził [T.I.], a w szczególności taki dupek jak on. To nie pierwszy raz, ale teraz już nie wytrzymałem, podbiegłem pod jego dom i bez pukania wszedłem do środka.
-O kogo my tu mamy? Już cię wypieprzyła? - zadrwił.
-Zostaw ją w spokoju! Krzywdzisz ją. Nigdy więcej jej nie dotkniesz, nigdy więcej jej nie zobaczysz!
-Zobaczymy - zaśmiał się. 
Poczułem potworny ból w okolicach żeber. Ona wytrzymała tak ponad rok, a ja po pierwszym razie zemdlałem. 


Tak więc nie wiem z kim zrobić mikołajkowego imagina.
Pomysł jest taki.
Osoba która pierwsza skomentuje z kim i dla kogo, dostaje dedykację.
No i tak ogólnie to dziękuję wszystkim za komentarze <3